W mojej wersji jest „odchudzona”. Ponieważ moje dzieci Panna Cottę uwielbiają, zwłaszcza z musem malinowym (a maliny, jak wiadomo zawierają dużą dawkę wapnia, magnezu i potasu), robię ją często.
Śmietana 30% jest pyszna, jednak podaje ją od święta. Niestety jest ona klasycznym składnikiem tego dania, a w połączeniu z pełno tłustym mlekiem, to prawdziwa bomba kaloryczna. Żeby jednak nie zamęczać rodziny zbyt rzadkim obcowaniem z tym przepysznym deserem, stosuje małe oszustwo…
Składniki:
Śmietanę z cukrem oraz cukrem waniliowym podgrzać (nie zagotować, bo się zetnie!), często mieszając.
Żelatynę rozpuścić w 1/3 szkl. wody, rozmieszać dokładnie, wlać do gorącej śmietany, kolejny raz dokładnie wymieszać.
Jeżeli używacie prawdziwej laski wanilii, trzeba ją niewielkim ostrym nożykiem przeciąć na pół, wyciągnąć czubkiem noża nasionka i włożyć je do śmietany. Dorzućcie do niej również przecięte 2 połówki laski, ponieważ wzmocni to jeszcze bardziej waniliowy aromat deseru. Pamiętajcie jednak, że przed przelaniem Pana Cotty do miseczek, trzeba je wyciągnąć.
Naczynia (najlepiej niewielkie miseczki lub kokilki) przelać zimną wodą, nalać do nich masę śmietanową.
Jak przestygną włożyć do lodówki, żeby stężały.
Podajemy z sosem malinowym.
Sos Malinowy:
Maliny zmiksować, przetrzeć przez sitko.