Pierogi, to świetny wynalazek, ponoć pierwsze wymyślili Chińczycy.
Do Polski przywędrowały w XIII wieku. I od tego czasu goszczą na naszych stołach. Kiedyś były daniem przygotowywanym odświętnie, teraz są popularne i chętnie jadane na co dzień. Niestety, często wolimy kupić gotowe, ponieważ wydają się nam daniem trudnym i pracochłonnym.
Nic bardziej mylnego. Wystarczy odrobina chęci. Do farszu możemy wykorzystać mięso z wczorajszego rosołu, albo ziemniaki lub kaszę, ugotowaną w nadmiarze.
Ale nie o farszach dzisiaj, zaczniemy od ciasta.
Opcji jest kilka.
Oto dwa moje ulubione przepisy.
Mąka na pierogi tradycyjnie ma być pszenna, biała. Ja często mieszam ją jednak z razową, w proporcjach pół na pół. Jak nie mam mąki razowej, dosypuję zarodki pszenne albo otręby – około pół szklanki na pół kilo mąki. Można również zrobić pierogi z mąki orkiszowej białej, są równie pyszne i mięciutkie tak, jak te z pszennej. Warto wykazać się odrobiną odwagi (w końcu to tylko pierogi) i poeksperymentować 🙂
Przejdźmy teraz do składnika numer dwa czyli wody. Może być to wrzątek Dlaczego? Bo zaparzone wrzątkiem ciasto jest miękkie i delikatne, ale też łatwiej i szybciej się zarabia, a także rozwałkowuje. Używam go, gdy dodaje całe jajko, lub gdy jajka mi w lodówce zabraknie.
Pora na konkrety:
Wysypujemy na stolnicę składniki w proporcji :
Wrzątek wylewamy na mąkę, powoli mieszają całość widelcem, aż zaczną się robić grudki. Następnie wyrabiamy rękami do momentu, kiedy będzie miękkie i elastyczne, a po przekrojeniu widoczne będą bąbelki. Odstawiamy na 20- 25 min. przykryte miską lub lnianą ściereczką.
Mnie, niestety, nigdy leżakowanie ciasta (ale również siebie 😉 ) nie wychodzi i też niestanowi to problemu, bo jak wiadomo teoria teorią, a praktyka, to już zupełnie inna sprawa.
W innej wersji do ciasta nie używamy gorącej wody, tylko ledwo ciepłą.
Przejdźmy więc do przepisu numer dwa (od niezastąpionej cioci Stasi), z którego ciasto wychodzi bardziej kruche.
Zasada wyrabiania jest taka sama, jak poprzednio.
Możecie sobie oszczędzić pracy i ciasto przygotować w mikserze z hakiem do wyrabiania takowego.
Ot i cała filozofia! Trochę zabawy i ciasto gotowe.
Na koniec kilka słów o wałkowaniu.
Pamiętajcie o podsypywaniu ciasta mąką, żeby się nie przyklejało do stolnicy (ja, na wzór włoski, używam stolnicy marmurowej, co bardzo ułatwia pracę, bo ciasto się do niej nie klei). Jednak po rozwałkowaniu i wykrojeniu krążków, w miejscu ich sklejenia mąki być nie może, bo pierogi się rozkleją podczas gotowania.
Rozwałkowane cienko ciasto wykrawamy szklanką albo obręczą metalową.
Na wycięty kawałek ciasta nakładamy kopiatą łyżeczkę farszu.
Sklejamy.
Nie marnujcie więcej czasu, do roboty!
W osobnym poście napiszę kilka przepisów na farsz.
Powodzenia!
3 Comments
ja robie z 1 przepisu i zawsze wychodza rewelacyjne
Ja też robię wersję z wrzątkiem:))) super jest! jutro u mnie w planach ruskie…już się nie mogę doczekać:)
Świąteczne lepienie pierogów czas START! Przepisy Jarzynki nigdy nie zawiodły 😉